Koszyk jest pusty

Blog Waldemara Senftlebena

Wiadomo, że będąc kilkanaście godzin w pracy podlegam olbrzymiej presji, jestem zmuszony do podejmowania takich czy innych decyzji. Potem jednak pojawia się potrzeba nagłego relaksu. Lekarstwem dla mnie jest malarstwo, które pozwala całkowicie się wyłączyć. Człowiek malując odpoczywa.

Bywa, że idziemy razem ulicą, możemy być w tym samym miejscu, ale wszystko co jest wokół postrzegamy inaczej, ponieważ każdy z nas jest inny. Obrazy są formą mojej własnej wypowiedzi. Często słyszę od innych: „Tyle razy byłem obok tego miejsca i nie dostrzegłem jego piękna”. Podobnie rzecz ma się z ludźmi. Trzeba dostrzegać i pokazywać to, co w człowieku jest pozytywne i dobre.

Książka zachwyca. Malowana słowem, pisana obrazem. Piękne albumowe wydanie. Każda strona stanowi wyjątkową, oddzielną całość, na którą składa się jeden wiersz i jedna reprodukcja obrazu. Dopełniają się i uzupełniają kompozycyjnie. Mają takie same albo bliskoznaczne tytuły. Nie jest to pozycja, którą można czytać, czy oglądać. Nie posiada spisu treści ani numeracji stron, co wydaje się celowym zabiegiem. Ta książka skłania do refleksji i kontemplacji. Niezwykle dojrzała emocjonalnie poezja prowokuje do zadumy nad treścią życia. Zadziwiająco prosty język przekazu, bez wyszukanych metafor czy symboli niesie w sobie mnóstwo migotliwych znaczeń. Skąd idziemy? Dokąd zmierzamy? Co nam grozi? Czego się boimy? Jakie przeszkody spotkamy?

Credo - nie ciążyć nikomu, a przede wszystkim sobie świadomością własnego istnienia, spełniać się w potrzebach innych tak, by mogli wiele od nas wymagać, nie stawiać wymagań tak, by nie krępować swoimi potrzebami innych, w najcięższych chwilach dawać życzliwość i serdeczność, w kontaktach uczuć i wrażeń stawać się wyjątkowo subtelnym.